rysowała
Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą"
KRS OOOOO37904,
cel szczegółowy: 33202 Zając Renata
Sprawdź nas:
- Przyprowadziłeś ze sobą mnóstwo uśmiechniętych ludzi. Kim jesteś? – zapytał prowadzący.
- Jestem Ravi a to moja siostra, mama i tata.
- A ile masz lat?
- Osiem.
- Co cię skłoniło do udziału w programie?
- Całe życie oglądałem Mam Talent i zawsze chciałem wziąć udział w przesłuchaniu. Dwa lata temu zdiagnozowano u mnie guza mózgu i jestem tutaj aby pokazać, że niezależnie od tego, jakie masz życie, nadal możesz spełniać swoje marzenia.
Jak wiele znaczy wsparcie drugiej osoby, wiedzą wszyscy, którym los rzucił pod nogi kłody. Kiedy ośmioletni Ravi wyszedł na scenę brytyjskiego „Mam talent”, za nim pojawiła się cała rzesza ludzi. Chłopiec powiedział wtedy, że są to ci, którzy wspierają go w walce z guzem mózgu i deficytami po przebytej chorobie: rodzina, przyjaciele, nauczyciele, lekarze. Razem stworzyli niesamowity chór.
Faktycznie, kiedy słucha się występu, trudno nie podziwiać zgrania całej grupy, zwłaszcza że mężczyźni, kobiety i dzieci śpiewają przecież w różnych tonacjach. Występ naprawdę porusza, ale nie o wartość artystyczną chodzi.
Ravi w wieku sześciu lat otrzymał diagnozę guza mózgu i przeszedł trudną operację, która nie usunęła w całości zmiany. Musiał uczyć się od nowa podstawowych umiejętności, takich jak chodzenie czy jedzenie. Mimo tych wyzwań, jego występ i niebywały duch walki poruszyły jury oraz publiczność.
Chłopiec spełnił marzenie: stanął na scenie. Był tam, ponieważ miał wsparcie. Nie każde chore dziecko da się uratować, ale każdego w walce, w procesie leczenia trzeba wspierać. Dzieci z guzami nie rodzą się, by być bohaterami. Żadne z nich nie wybiera dobrowolnie takiej drogi. Rak się zjawia i tyle. Bez wsparcia nie da się z nim wygrać ani normalnie żyć z późniejszymi deficytami.
Nawet, jeśli chór Raviego nie potrafiłby zaśpiewać w „A million dreams”, i tak wspólnie tworzy zgraną grupę. Właśnie dzięki wsparciu. Obok leczenia to najważniejszy czynnik, dzięki któremu można osiągnąć cel.
Renata ma to szczęście, że cały chór ludzi od początku diagnozy stoi przy niej. Każdy z nas jest inny, „śpiewamy w różnych tonacjach”, nie jesteśmy profesjonalistami, ale trwamy za Renatą murem: rodzina, przyjaciele, nauczyciele, terapeuci, lekarze, często też anonimowi ludzie. Dzięki temu wsparciu mamy siłę, by codziennie zmagać się z powikłaniami po leczeniu.
Wy wszyscy, którzy „śpiewacie” z Renatą, zasługujecie na „złoty przycisk”. Bo nie tylko talent trzeba mieć, aby go wciśnięto. Tu potrzebny jest też charakter, by wytrwać i się nie znużyć. Ta walka jest jak bieg maratoński, może zniechęcić uczestników. Tym, którzy wytrwają do końca „chapeau bas”!