rysowała
Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą"
KRS OOOOO37904,
cel szczegółowy: 33202 Zając Renata
Sprawdź nas:
- Ani jednej minuty dłużej w szpitalu niż to konieczne!
Taką wypowiedź usłyszałam kiedyś mijając się na zabiegówce z mamą jednej z dziewczynek. Pomyślałam wtedy, że można to ciszej, grzeczniej, że nic się przecież nie dzieje, gdy człowiek poczeka te pięć czy dziesięć minut.
Po dwóch latach od tamtego momentu widzę, ile w tej złości było racji, walki o każdą minutę normalności i decyzyjności, gdzie, kiedy i po co pójdę, o każdą minutę życia bez czekania, bez bierności, poddawania się decyzji innych, bez tracenia czasu. Po dwóch latach dostrzegam gorzką ironię losu. Już drugi raz z rzędu przyjeżdżamy do szpitala na badania czy konsultacje i nie dzieje się nic. A bo to za późno dotarłyśmy na oddział, bo lekarz został wezwany do przyjęcia, bo lekarza nie było, bo był obchód, bo nikt nie odebrał telefonu, bo badanie trzeba wykonać między 8 a 9 rano, a jest 9:25… Milion tłumaczeń. Na końcu: „Przepraszamy”.
Ja wiem: nie jesteśmy jedyne, są trudniejsze przypadki, sprawy wymagające natychmiastowej reakcji, czasem się tak złoży, system jest tragiczny, personelu mało, miejsc mało, dzieci dużo... Milion powodów. I ja naprawdę rozumiem. I czekam. Ale czasem… czasem złość bierze górę, bo zbędnego spędzania czasu na oddziale można było uniknąć. Wystarczy trochę organizacji. I wtedy my – rodzice – nie musielibyśmy przeorganizowywać swojego życia. Choroba wystarczająco nam je ustawia niczym mebelki w domku dla lalek tuż po trzęsieniu ziemi w wykonaniu przedszkolaka. Za dodatkowe przemeblowania ze strony nieprzygotowanego organizacyjnie szpitala dziękujemy. Ani jednej minuty dłużej w szpitalu niż to konieczne!!!
Wczoraj przyjechałyśmy do szpitala na badania. Dziś się nie odbyły, bo ktoś za późno odebrał telefon. Straciłyśmy dobę wakacji, czasu spędzonego w domu, wśród bliskich, wśród ulubionych zwierzaków, zabawek, mebli.
Doba z życia.
Kto to rozliczy w zestawieniu zysków i strat?