rysowała
Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą"
KRS OOOOO37904,
cel szczegółowy: 33202 Zając Renata
Sprawdź nas:
Wchodzimy do gabinetu zabiegowego poradni endokrynologicznej, żeby dokonać pomiaru wzrostu. Chwila doniosła. Pani pielęgniarka ustawia przedokładną miarkę, Renata wyciąga się i prostuje, jakby od tego miało zależeć co najmniej wszystko, ja pod nosem mamrolę: "głowa wyżej, plecy prostuj", na co zainteresowana reaguje prychnięciem i prawie fochem.
- Urosła - mówi pani pielęgniarka i wpisuje wynik do dokumentacji.
- Rośnie! - powtarzam na głos, a kamień spada mi z serca, (prosto na wątrobę).
- Rosnę - uśmiech wypełza na twarz Renaty i zaraz dobiega do mnie drugie, ciche ale zadziorne:
- Rosnę i ewoluuję.
Kurtyna.
Chociaż nie. Jeszcze wchodzimy do naszej profesor endokrynolog, żeby potwierdzić zrównoważony i bezpieczny rozwój, a potem pobieramy hormon wzrostu i najszybciej jak się da ewakuujemy się z zaśnieżonego przyszpitalnego parkingu w kierunku autostrady.
Zanim dojechaliśmy do domu, na skrzynkę mailową przychodzi informacja: rezonans wyszedł dobrze.
Z głośników płyną słowa Kwiatu Jabłoni:
"Wiem, że nie ma nic gorszego niż Buka.
Mówi, że wróci, ale nie wiesz kiedy.
I stanie pod domem, bo siebie się nie da oszukać.
Strach jest ten sam - jak wtedy"
- Dobrze myślę? - pyta Renata. I dodaje - Buka w Muminkach nie była zła. Była samotna. Przychodziła do nich, żeby być przy kimś. Strach jest trochę jak Buka. I choroba jest jak Buka. I leczenie jest jak Buka.
Rzeczywiście. Młoda rośnie i ewoluuje...