rysowała
Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą"
KRS OOOOO37904,
cel szczegółowy: 33202 Zając Renata
Sprawdź nas:
Tegoroczne wakacje należą raczej do kategorii krótkich, rozpiętych pomiędzy drugą a trzecią wizytą w Wojewódzkim Szpitalu im. o. Pio w Przemyślu oraz wizytą w Światowym Centrum Słuchu i Mowy.
Po „tuczeniu” płytkami okazało się, że jednak należy dowampirzyć Renię krwinkami czerwonymi i tak, po intensywnej nocy, ruszyliśmy na podbój stolicy.
Właśnie rok temu Renata kończyła radioterapię oraz rozpoczęła samodzielne jedzenie bez udziału sondy. Do dnia dzisiejszego cały czas trwa praca nad poprawą jakości gryzienia i przełykania, a tempo jedzenia, choć wciąż wolne, jednak się poprawia. Czasami sama Renia ma dość, gdy kończąc jeden posiłek, niebezpiecznie zbliża się pora rozpoczęcia kolejnego. Gdzieś ulatuje czas, który inne dzieci przeznaczyłyby na zabawę. W czasie wyjazdu postanowiliśmy potraktować ten minus jako sposób na celebrację posiłku.
Już podczas drogi Renata zachwyciła się pizzą z pieca opalanego drewnem. Do tej pory, jeżdżąc do Warszawy wstępowaliśmy do tej karczmy na obiad, więc czemu nie i tym razem…? Nowa propozycja w menu okazała się być dobrą zmianą, co do której przez następne dwa dni były snute plany.
Kolejny ważny punkt programu kulinarnego Reni to ni mniej, ni więcej jak – uwaga! – jajecznica posypana chipsami a la Wujek Radar (bardzo niezdrowo i pysznie, do tego spornie jeśli chodzi o Autora przepisu). Zawartość talerza została zjedzona doszczętnie, całkowicie i absolutnie . Po niej odwiedziliśmy niewidziany od trzech lat Rezerwat Przyrody na Torfach im. Juliusza Kozłowskiego. Cisza tego miejsca, zapach sosnowego lasu, piękno łabędzi i zabawy dzikich kaczek sprawiają, że wszelkie problemy oddalają się w jakieś sobie tylko znane miejsce i tkwią tam w ukryciu.
Z nastaniem późnego popołudnia nadszedł czas na naprawdę włoskie podejście do jedzenia. Zebraliśmy się przy ośmioosobowym stole, aby w gronie przyjaciół śmiać się, rozmawiać, bawić, gestykulować i zachwycać się kosztowanymi potrawami. Niesamowicie klimatyczne miejsce jakim jest mieszczące się przy Hożej Lente - Modern Mediterranean sprawiło, że poczuliśmy się jak w basenie Morza Śródziemnego. Jedliśmy niespiesznie, jak na charakter restauracji przystało, i dopiero po zmroku opuściliśmy lokal. W tym czasie na naszym stole pojawiły się pyszne włoskie sery i wędliny pod przykryciem z ostrej kiszonej kapusty (mniam, mniam!!!), gnocchi polane masłem szałwiowym (mniam, mniam, mniam!!!), pasta w mięsem mielonym i sosem pomidorowym (mniam, mniam!!!), pita z humusem (mniam, mniam, mniam!!!), zielone oliwki z rozmarynem (mniam, mniam!!!), cappuccino z chałwą (mniam, mniam, mniam!!!), musaka (mniam, mniam!!!), miętowa marokańska herbata czy starorzymskie mulsum (mniam, mniam, mniam!!!). Renata spróbowała części z tych propozycji, by ostatecznie popaść w błogostan przy „bezu-bezu” (literacka nazwa potrawy nadana przez Renię, więc właściwej nawet nie pamiętam). I w tym dniu nikt nie pomyślał o tempie jedzenia, a nasz wieczór wyglądał jak prawdziwe śródziemnomorskie wakacje, na które tak z utęsknieniem czekamy. Dzięki naszym przyjaciołom, Gosi, Oldze, Grześkowi, Radarowi, dzięki Julia Wollner oraz jej fantastycznej angielskojęzycznej obsłudze, dzięki klimatowi jaki serwuje Lente - magazyn śródziemnomorski bawiliśmy się naprawdę doskonale! (W domu już pojawiły się pierwsze zapożyczone potrawy, choć niestety daleko im do oryginałów. Ale staram się, Julka.)
Podczas pobytu w Warszawie spotkała nas też mała niespodzianka. Widząc zakład produkcji szczotek z naturalnego włosia, zerknęłam do środka, by zapytać o szczotkę do czyszczenia koni, a tam niezwykle miły jegomość zaprosił nas do środka, aby pokazać dzieciom i wytłumaczyć, do czego służą jakie szczotki, jak się je robi, z jakiego materiału, jak długa jest ich żywotność… Taki mały smaczek kojarzący mi się w Warszawą Rzeckiego.
Powrót do domu był długi, z przystankami kulinarnymi w Lipsku i Sandomierzu. Nie pędziliśmy. Słońce przygrzewało, w tle płynęła muzyka, graliśmy w „pomidora” i śmialiśmy się z siebie. Czekamy na następne wyjazdy, spotkania w gronie znajomych, wieczory spędzone na rozmowach. Tymczasem pozostaje mi doskonalenie się w sztuce kulinarnej, by choć w części dorównać warszawskiemu „bezu-bezu”. Nie spieszę się. Lente.
#reniawalczyzrakiem #lente #italia #festinalente #wakcje #warszawa #poland #route #foryou #lente