Renia walczy z rakiem

rysowała

 

Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą" 

KRS OOOOO37904, 

cel szczegółowy: 33202 Zając Renata

Sprawdź nas:

Jutro

19 września 2024

A jutro? Jutro przyjdzie... jutro. Dziś myślimy o tym, co mamy teraz.

 

- Jesteśmy w Rzymie i pada. Znowu - jęknęła Renata, z dezaprobatą patrząc przez wjazd kamienicy.

- Zaraz przestanie. Poza tym przez dwa dni było słońce i ciepło.

 

Faktycznie, po kilku minutach deszcz ustal i ruszyliśmy w kierunku Largo Argentyna lokalizować koty. Ponieważ "biednemu piach w oczy i krew i wszystko", deszcz znowu chlusnął. Zrobiliśmy to, co pozostali spacerowicze w okolicy: weszliśmy do kawiarni. Kawa, względnie czekolada lub sok pomarańczowy, brzmiały rano kusząco. Wnętrze od razu zapełniło się ludźmi uciekającymi przed opadami. I wszyscy niespiesznie zrobiliśmy to, co w takiej sytuacji można zrobić. Zaczęli ze spokojem rozmawiać.

 

W zabieganej rzeczywistości postacie z płótna Benvenuto Tisi'ego "Paesaggio con corteo magico" tańczą w wesołym pochodzie i nie są zauważane przez pracujących ludzi. Tu ktoś pasie owce, tam pracuje przy budowie lub naprawie statku. A fantastyczny korowód przesuwa się wzdłuż drogi. Czemu przechodzą niezauważeni? Czemu nie ma gapiów zaciekawionych chwilową rozrywką? Stoimy przed obrazem w Galerii Barberini, gdzie udostępniono dzieło i dociekamy tajemnicy.

 

- Może są niewidzialni? - mówi Renata.

- A może ludzie nie wierzą w fantastyczne stworzenia? - rzucam.

- Wiesz mamo, chyba nie mają czasu się rozejrzeć. Wszyscy pracują.

- Możliwe, że masz rację - przyznaję córce i wracam pamięcią do poranka w kawiarni.

 

Siedzimy przy swoich kawach i czekoladach, rozmawiamy, wygłupiamy się, obserwujemy. Nikt nie tupie, nie spieszy się do wyjścia, nie kręci się z niecierpliwością. W naszym sąsiedztwie siada dwóch starszych panów. Obaj eleganccy, z zaangażowaniem rozmawiający na bliżej nieokreślony temat. Absolutnie nie mamy pojęcia, co ich zajmuje, bo i nieznajomość języka, i gwar innych rozmów nie pozwalają na uchwycenie znaczenia choćby kilku słów. Ich twarze za to przyciągają wzrok jak magnes. Obaj mają śmiejące się oczy, co chwilę zerkają na leżącą na stole książkę, dłonie muskają jej okładkę. Panowie nie są głośni, a jednak pochłania ich rozmowa. W tym momencie wydają się tak naturalni i piękni, że nie mogę robić nic poza podziwianiem.

 

Rzymski deszcz pozwolił na chwilę zatrzymania, na rozglądanie się dookoła. Ileż takich cudownych twarzy musi nam umykać, kiedy spieszymy się, by ze wszystkim zdążyć?! Budzik, śniadanie, praca, obiad, rehabilitacja, lekcje, kolacja, sprzątanie , toaleta, sen, budzik...

 

Chwytamy dzisiejszy dzień, przystajemy nad wczorajszą wizytą u profesora Visocchiego, cieszymy się, że wszystko jest dobrze. A jutro? Jutro przyjdzie... jutro. Dziś myślimy o tym, co mamy teraz.

Wróć do bloga