Renia walczy z rakiem

rysowała

 

Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą" 

KRS OOOOO37904, 

cel szczegółowy: 33202 Zając Renata

Sprawdź nas:

"Kakałko"

06 stycznia 2025

- To ci się nie uda! – z przekonaniem graniczącym z pewnością wypowiedziała zdanie niczym przestrogę, widząc mnie próbującego zabezpieczyć jedną ręką igłę.

 

- Uda, uda - kontynuowałem z jeszcze większa uwagą, no bo co mi nielot będzie wieszczyć niepowodzenie.

 

Nieświadomie, ale jednak, Renata przypomniała mi te wszystkie wypowiedziane i niewypowiedziane „to wam się nie uda”, a na przestrzeni siedmiu lat było ich całkiem sporo. Pierwsze, które było druzgocące, to wypowiedziane w windzie przez krakowskiego neurochirurga, że daje jej „jakieś trzy miesiące”, a piętro niżej, na hematoonkologii, zupełnie inne, niosące nadzieję: „Proszę Państwa, zrobimy wszystko, żeby Renacie pomóc”. W jednym szpitalu dwa przeciwstawne światy. Udało się.

 

Potem były inne „to się nie uda”: w opinii mądrzejszych miała nie się udać chemioterapia podawana na intensywnej terapii, bo przecież nie wytrzyma tego, niemożliwym wydawało się przywrócić sprawność przełykania i mówienia, a udało się, miało nie być możliwe poruszanie się bez wózka a Renata drepcze po brukach pamiętających czasy Greków i Rzymian jedynie ze wsparciem pod rękę. Powrót do życia szkolnego miał być niemożliwy a okazuje się, że i uczennica i środowisko szkolne trwają w jakimś rodzaju symbiozy. Miało nie udać się życie zawodowe, rodzinne i wszystko, co jest z tym związane. Guz mózgu u dziecka miał zmieść wszystko dookoła i pozostawić spaloną ziemię. Owszem, są zgliszcza, ale na popiele rośnie nowe.

 

Haruki Murakami w swojej powieści „Kafka nad morzem” napisał tak: „A gdy burza się skończy, nie będziesz pamiętał, jak przez nią przeszedłeś, jak udało ci się przetrwać. Nie będziesz nawet pewien, czy burza naprawdę się skończyła. Ale jedno jest pewne. Gdy wyjdziesz z burzy, nie będziesz tą samą osobą, która w nią weszła. Na tym właśnie polega ta burza”.

 

Zacierają się w nas powoli ślady traum, mózg, próbując przetrwać, usuwa najboleśniejsze wspomnienia. Taka jest jego rola. Zostaje doświadczenie i przekonanie słusznych wyborów. Nie wierzcie zatem tym, którzy próbują swoimi lękami zasiać w Was ziarno niepewności, wybić z obranej trasy. Ich niepewność nie może być wskazówką. Siedem lat leczenia i prostowania tego, co zniszczyła i zabrała choroba minie 26 stycznia tego roku. Analogicznie: czy nie powinno teraz nadejść siedem lat tłustych? „To się nie uda” powinno w końcu brzmieć: „To się musi udać!”.

 

- Zamknij oczy – Trutka łapie mnie wpatrującego się w ekran komputera – No zamknij, nie bój, to coś dobrego.

- Czekolada – węszę nosem.

- Prawie, czekoladowe granulki do gotowania na „kakałko”. Chodź, dam ci spróbować – kusi mała wiedźma. - „Kakałko” cię nie skrzywdzi, chociaż na mleku.

 

A mi się przypominał dialog z książki napisanej przez Martę Kisiel:

 

- I za kakałko! (…) - mały anioł nabrał głęboko powietrza i postanowił nawiązać kontakt. Uśmiechnął się i zagaił:

– A ty lubisz kakałko?

– Mówi się kakao. I nie, nie lubię. Jestem uczulony. Chwilę potrwało, zanim Bożek zdołał wyprowadzić na werandę, a następnie uspokoić małego anioła, głęboko wstrząśniętego myślą, że kakałko mogłoby kogokolwiek skrzywdzić.

 

Siedmiu lat tłustych życzymy, pojonych „kakałkiem” i ciepłem domowego kominka.

 

Wróć do bloga