Renia walczy z rakiem

rysowała

 

Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą" 

KRS OOOOO37904, 

cel szczegółowy: 33202 Zając Renata

Sprawdź nas:

Kuchnia z mozaiką i odrobiną nieśmiertelności

03 października 2025

To co robimy? – pytanie Trutki zawisło w powietrzu jak topór nad karkiem skazańca. I nie, nie chodziło o plan lekcji czy wybór pizzy na kolację, tylko… o starożytny mur w Rzymie. Na drodze z lotniska zawsze mijamy olbrzymią bramę w murach rzymskich, która aż się prosi o wycieczkę. I taką właśnie zrobiliśmy.

 

Podczas ostatniego pobytu, po wizycie kontrolnej, pojechaliśmy do Museo delle Mura przy Via Appia (gdzie autobus niby jeździ, ale w realu czekasz jak na cuda w NFZ-ie). Atmosfera jak z „Gladiatora”, tyle że zamiast Russella Crowena my z mapą w ręku i pomysłami rodem z „Najbardziej Niezwykłych Domów Świata”. Już po pięciu minutach w wyobraźni mieliśmy umeblowane kuchnię, sypialnię, salon i łazienkę z freskiem na suficie. A Trutka? Trutka oczywiście zadbała o psa i koty. Bo co to za rzymska rezydencja bez ogrodu dla zwierzyńca?

 

I pewnie tak dalej byśmy się urządzali, gdyby nagle… nie pojawił się profesor z Japonii. Stał w niszy muru tak wtopiony w cegły, że przez chwilę myślałam, że to jakiś zjawa. Ale nie. Przyznał, że czeka, aż jego studenci zmierzą laserem mury. Z uśmiechem pochwalił się też, że pół życia spędził w katakumbach, restaurując freski (u Japończyków twarz słabo pokazuje lata, więc nie przejęliśmy się jakoś nadzwyczajnie słowami „pół życia”, każdy ma jakieś „pół życia”), i dodał:

- U mnie w kraju mówią, że jak już umrę, to będę żył w katakumbach.

 

No i jak tu nie zgłupieć w obecności człowieka, który mówi o swojej pracy z taką lekkością, jakby mieszał składniki do zupy, a jednak jego „zupa” zostaje na dziesiątki lat, stulecia, na zawsze?

 

Wieczorem Trutka mnie zagięła:

– Co on miał na myśli, że zostanie w tych freskach na zawsze?

– Wiesz, tak właśnie zostaje się w wieczności. Nie przez TikTok czy Instagram, tylko pasją, która buduje coś większego, niż my sami.

 

I wtedy, szukając w komórce zdjęcia do tego postu, natrafiłem na fotkę kamiennego bloku z inskrypcją: „VLPIAFEL LIBERTIS POSTE…”. „Ulpia Felina dla wyzwolonych i potomnych”. Ot, kawałek grobowej płyty wmurowany w stopień schodów, który nadal przemawia. Profesor zostawił siebie w mozaikach. Starożytni – w kamieniach. My zostawiamy siebie w dzieciach, uczniach, przyjaciołach. Zapisujemy swój obraz w pamięci drugiego człowieka przez emocje, naukę i wspólne doświadczenia. Zostawiamy siebie w sztuce i architekturze. To jest taka nasza prywatna, codzienna mozaika. Jan Twardowski pisał: „Nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych”. Prawdziwe życie to również to, co zostawimy za sobą.

 

Może więc warto codziennie pytać siebie: jaki kawałek mojej mozaiki ktoś znajdzie za sto, dwieście lat? Ślad dłoni na ścianie, cyfrowe wspomnienie uśmiechu, zapisane słowo, kipiący zielonością ogród, książka, obraz…

 

 

Wróć do bloga