rysowała
Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą"
KRS OOOOO37904,
cel szczegółowy: 33202 Zając Renata
Sprawdź nas:
- Wiesz, jak ruszyłem, to Renata tak szybko zawołała: "Stój, pasy muszę zapiąć!" - jakby się bała ze mną jechać! - opowiada przy obiedzie Nastolatek ze świeżo zdanym Patentem na Kierowcę, a ja mam wrażenie, że mówi to, żeby pokazać swoją wyższość nad Małolatą jeszcze Bez Patentu na Kierowcę.
- Nie krzyknęłam, tylko spokojnie powiedziałam, żebyś nie ruszał, bo pasów nie zapięłam - tłumaczy bez cienia irytacji pomiędzy jednym a drugim kęsem obiadu Renata Arturowi.
- Rzeczywiście, tak powiedziała - potwierdza Iwona, patrząc spod byka na Młodego.
- Trochę się chyba wystraszyła - nie odpuszcza Starszy.
- Artur, jeśli Trutka bez strachu wchodziła do zakładu radioterapii czy na oddział onkologii, to ona raczej się nie boi takiej sytuacji. Z większymi strachami się mierzyła.
Jest taki mem, na którym widać jak z szafy wychodzi potwór, a siedząca przy biurku nastolatka, w trakcie leczenia przeciwnowotworowego, wyciąga w jego kierunku środkowy palec i mówi: „A weź, s....padaj i nie strasz”. Chociaż, z drugiej strony, widzimy niejednokrotnie jak łatwo jest zranić, dotknąć czułej struny i łzy natychmiast szklą oczy.
Połączenie siły i delikatności idealnie oddaje tę konstrukcję: z zewnątrz heroiczna, w środku pełna wrażliwości. Jak delikatna pajęczyna. Wytrzymała, by utrzymać swoją strukturę i złapać zdobycz, ale już jeden nieostrożny ruch może ją rozerwać na strzępy. Podobnie jest z odwagą młodych pacjentów: jest imponująca, ale podatna na momenty zwątpienia czy słabości. Wystarczy jeden precyzyjny cios, a emocje mogą się załamać pod ciężarem strachu czy zmęczenia.
Każde z nas pamięta takie sytuacje, w których młody człowiek, mimo że choroba odebrała wszystko, stara się pocieszyć rodzica, mówiąc: „Nie martw się, będzie dobrze”. To siła, płynąca z wiary w lepsze jutro. Dzieci i młodzież w leczeniu przeciwnowotworowym zadziwiają rezyliencją – potrafią śmiać się z żartów pielęgniarki, planować urodziny w sali pełnej kroplówek czy marzyć o powrocie na boisko. Ich determinacja wspierana miłością rodziny i ciepłem przyjaciół buduje most nad przepaścią strachu, przypominając, że nadzieja jest silniejsza niż choroba. Ale pod tym uśmiechem kryje się też delikatność, jakby serce nastolatka, który w lustrze widzi obcą twarz, mogło pęknąć od jednego złego słowa. Kruchość objawia się w cichych łzach, gdy nikt nie patrzy, w lęku przed kolejnym badaniem czy w bólu odcięcia od rówieśników, którzy żyją „normalnym” życiem.
I w okolicach deseru przychodzi taki moment. Renata przypadkiem strąca kawałek ciasta. Zanim ktokolwiek zdąży coś powiedzieć, rzuca z rozbrajającą miną: „To nie ja!” – i w jednej chwili wszyscy śmiejemy się, przeniesieni jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki do krainy dzieciństwa. Takiej, w której Najstarszy też kiedyś próbował się wykręcić: „Ja niczego nie zrobiłem!”
fot. Ela Figiela