rysowała
Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą"
KRS OOOOO37904,
cel szczegółowy: 33202 Zając Renata
Sprawdź nas:
- Wiesz, ta wizyta u doktor to nawet może być, ale parking porażka.
- Masz rację - przytakuję córce - porażka.
- I żeby nie było, chcę do domu.
Ostatnia wizyta w Prokocimiu miała zostać pominięta zasłoną milczenia, choć byli i tacy, którzy dopytywali o rzeczony parking. Nie, nie chciałam pisać, że jest wiecznie zatkany, że ze świeczką szukać jakiegokolwiek miejsca - o uprzywilejowanym nie wspomnę, że trudno się minąć z innymi uczestnikami przyszpitalnego ruchu (co niekiedy ma swoje konsekwencje...), ale skoro nawet Renata mówi o porażce a niektórzy dopytują, to potwierdzam: porażka! Jednak nie dla parkingu jeździmy do najulubieńszego szpitala Trutki.
Rok zaczynamy grubo, bo dwiema wizytami w różnych poradniach jednego dnia. Obie sympatyczne, jeśli można tak mówić o spotkaniach wymuszonych stanem zdrowia. Niestety, ta pierwsza pod znakiem: "Nic nie ruszyło, ale poczekamy do pół roku". Żeńskie hormony jeszcze mają wolne, w każdym razie śpią w najlepsze, choć doktor próbuje je natarczywie budzić.
W poradni onkologicznej lepiej, bo stabilne i bez ekscesów. Nie ma jednak nic za darmo - na wizytę trzeba było poczekać. I tak kolejny raz zwiedziłyśmy labirynt szpitalnych korytarzy, 46 razy zagrałyśmy w "Kółko - krzyżyk", spotkałyśmy dwie dobre, znajome dusze, więc nie obyło się bez plotek, nawet na fizykę i angielski znalazł się czas, choć Renata nie kryła swojego oburzenia, że: "Jak to w szpitalu? To nie szkoła!" W końcu jednak znudzenie osiągnęło taki poziom, że i nauka wydała się atrakcją. (Może kiedyś ktoś rozważy napisanie pracy pt.: "Wpływ szpitalnej nudy na motywację do nauki wśród nastolatków").
Ważne, że całe wróciłyśmy do domu. (Czego nie można powiedzieć o samochodzie Małża...).
W środę następna wizyta w Krakowie. Tym razem rezonans. A do rezonansów podchodzimy z ostrożnością i należną badaniu uwagą.
I sporym lękiem, co jest naturalne.