Renia walczy z rakiem

rysowała

 

Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą" 

KRS OOOOO37904, 

cel szczegółowy: 33202 Zając Renata

Sprawdź nas:

Rzym czyli o życiu, serze i dojrzewaniu.

22 września 2025

Dziś o 16.00 minęło dokładnie pięć lat od chwili, gdy Renata wyjechała z sali operacyjnej w rzymskiej Poliklinice Gemelli na OIOM. Dziś o 15.50 weszliśmy z kompletem badań do gabinetu profesora Massimiliano Visocchiego na wizytę kontrolną.

 

Jak nigdy wszyscy byliśmy przed czasem, bo przecież właśnie dzisiaj Rzym strajkuje, więc jakżeby inaczej. Kilka kurtuazji, podsumowanie wydarzeń geopolitycznych, wspomnień i kluczowe pytanie, na które Renata zawsze reaguje lekkim stresem:

- Jak się czujesz?

 

To pytanie, w którym profesor zawiera ciekawość o ogólną kondycję zdrowotną, stan kręgosłupa, samopoczucie Trutki.

I wyczerpująca odpowiedź Renaty w języku Dantego, która zadowoliła profesora:

- Bene! - krótko, po włosku, jak w życiu, nie wdając się w poezję na terenie ośrodka kliniczno-akademickiego.

 

W międzyczasie udało mi się szepnąć do małżonki, że w zasadzie to i my jesteśmy żywo zainteresowani stanem zdrowia profesora i jego kondycją z uwagi na trwałość naszych relacji medycznych (zdrowie profesora to sprawa życia). Nie uszło to uwadze lekarza, który z zainteresowaniem słuchał naszej wymiany zdań, w ząb nie rozumiejąc języka Reja. Wspólnymi siłami wytłumaczyliśmy, że przed nami wszystkimi na horyzoncie wiele lat życia i nie ma się o co martwić, co profesor potwierdził zdjęciem, na którym wykonuje skok połączony ze szpagatem podczas ćwiczeń wschodnich sztuk walki. Przyjmuję do wiadomości, że będzie się zdrowo przesuwał w latach, tak jak i moja ukochana żona, która też - jak to synuś raczył obwieścić - "pieknie się starzeje", a także jak nasza tłumaczka, Marta, która równie pięknie znajduje się w latach.

 

Z konsultacji zrobiła się komedia, ale śmiech to zdrowie, więc czemu nie!

 

Po wyjściu z teatru (wróć!) z konsultacji Renata szepnęła:

- Taki Rzym to ja lubię.

 

A ja, po dziesięciu minutach, jakby na potwierdzenie całej sceny, rozłożyłem parasol – bo zaczęło kropić. Deszcz w kinie włoskiej komedii. I tak życie, które pięć lat temu tak bardzo bolało i straszyło, dziś smakuje jak żart i przypomina, że dojrzewamy… ale pięknie.

 

Drogi Czytelniku dziękujemy, że jesteś tutaj z nami! Jeśli post Ci się spodobał, zostaw polubienie i podziel się swoimi przemyśleniami w komentarzu.

 

Wróć do bloga