rysowała
Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą"
KRS OOOOO37904,
cel szczegółowy: 33202 Zając Renata
Sprawdź nas:
- Młoda, ubieraj się, a ja idę zakwaterować psa w kojcu i przygotować samochód.
- Jesteś bezwzględny! Tam jest mróz i wieje!
- To zabieramy ją ze sobą – odpowiadam.
- Czy ty siebie czasem słyszysz?! Psa do szpitala? Przecież wyłaby głośniej niż rezonans! I zepsułbyś jej psychikę...
I tym ostatnim zdaniem Renata mnie zatkała.
Jadąc autostradą, zliczamy kolizje i wypadki. Było ich w sumie na trasie siedem. Trutka wieszczy, że jeszcze nie dojechaliśmy i liczba może się zwiększyć.
- A poza tym to jeszcze jest parking szpitalny - morderca samochodów...
Tragedii nie było. Rzekłbym: miejsca szerokie i odśnieżone, jak się wie, gdzie szukać (po tym to pewnie usłyszę: „Możesz jeździć sam, zawsze.” i jeszcze: „Głupi ma szczęście.”).
Przez rejestrację przeszliśmy jak zwrotnikowy pasat. Chociaż nie. Zgrzyt nastąpił, gdy przyjazna pani z rejestracji zapytała Renatę, ile waży, a ja, nie czekając, odpowiedziałem (ponoć jak zwykle) za pytaną. W jednej chwili poczułem kopnięcie w kostkę i zduszony szept przechodzący w syk (śmiem twierdzić, że nie tylko ja to usłyszałem, mając przed sobą rozbawioną twarz personelu naziemnego Voxela):
- O wadze i wieku kobiet się nie mówi! - Nie polemizowałem, słysząc, że skoro tak dobrze mi idzie, to mogę pochwalić się jeszcze swoją wagą.
Dla równowagi, na słowa pani pielęgniarki: „Tej igiełki to nawet nie poczujesz”, z ust Renaty dobyło się prawie bezgłośne: „Serio? Zapraszam!”. Nawet moje stwierdzenie, że u krwiodawców igła jest grubości rurki do picia, nie stworzyło przyjaźniejszej przestrzeni. Tym razem obie panie spojrzały z wyrazem oburzenia i już wcale nie szeptem Renata powiedziała:
- To sobie taką wbij!
Który to był już rezonans w ciągu tych pięciu lat: 25? 30? Na moje pytanie: „O czym myślisz podczas badania, bo ja mam myślotok”, Trutka odpowiada: „Leżę i staram się nie myśleć”. Może to jest jakiś godny polecenia sposób na przetrwanie badania. A potem następuje standardowe:
- Tylko mnie trzymaj za nogę.
Teraz czekamy na wyniki. Tak jak zegar na rezonansie odmierza czas badania i dzieli je na sekwencje, których zadaniem jest zebranie różnych danych, tak oczekiwanie na wynik obrazowania dzieli tydzień na dni, godziny, minuty i sekundy. Ten czas trzeba przetrwać, normalnie wykonując swoje zadania. Ktoś powie: „A jaki to problem: czekasz i tyle!”. Czekanie na opis badania jest podobne do koszmaru, który powraca jak pamięć pierwszego rezonansu, po którym wszystko się zmieniło. Radzenie sobie z tym lękiem jest nie lada sztuką. Można jednak próbować sobie pomóc, pamiętając o kilku zasadach:
„Riddiculos!”, czyli czarowanie w skanowanie.
- Pozostań w teraźniejszości! My, rodzice potarmoszeni przez chorobę naszych dzieci, jesteśmy mistrzami w tworzeniu możliwych i nierealnych scenariuszy. „A co jeśli…” Nie możesz żyć w Matrixie! Wznowa, powikłania, nagłe nieprzewidziane wydarzenia… - to wszystko jest możliwe, ale nie wolno się skupiać na negatywnych scenariuszach. Jeżeli już chcesz planować, zaplanuj wyjazd do lasu, w góry, nad morze, zaplanuj remont, zaprojektuj ogród albo chwyć za grę planszową.
- Poznaj siebie! Obserwuj swój organizm, by odpowiednio wcześniej zadziałać. Zamiast walczyć z reakcjami swojego ciała i umysłu, spróbuj zrozumieć je i zaakceptować. Lęk wchodzi stopniowo, w zasadzie od dnia wyznaczenia terminu kolejnego rezonansu zaczyna panoszyć się w twoim życiu. Uświadamiając to sobie, możesz wprowadzić skuteczne „zaklęcia” umożliwiające radzenie sobie z nim.
- Odwróć uwagę! Znajdź sobie zajęcia, które wymagają pełnego skupienia.
- Znajdź swoją mantrę! Odkryj odpowiednie słowa, zdania, sposoby medytacji, modlitwy, to wszystko, co wniesie pozytywne sposoby myślenia, które pomoże złagodzić lęk.
- Martw się tylko chwilę! Martwienie się jest w porządku! Wyznacz sobie kilkanaście minut dziennie na przeżywanie tragedii, nie rozciągaj ich na cały dzień! Wyznaczenie limitu pomoże w kontrolowaniu lęku, ponieważ twardo określi, na ile minut smutek, żal, rozgoryczenie, ból i rozpacz może tobą zawładnąć.
- Słowa mają moc! Pisanie pomaga! W ten sposób możesz uporządkować dotychczasowe informacje i stworzyć długoterminowy scenariusz postepowania. Co istotne, spisując je na kartce papieru, czy w edytorze przeanalizujesz swoje dotychczasowe działania. Zweryfikujesz, co było ważne a co nieistotne. Być może się okaże, że skupiałeś się na sprawach, które podsycały emocje, a istotne informacje pominąłeś.
- Dobrze się żyje w miłym towarzystwie! Niektórzy ludzie mogą zwiększyć niepokój, podczas gdy inni uspokajają i pomagają zachować harmonię. Szukaj ludzi, których mądrość i wrażliwość pogonią bogina lęku.
Życzymy Wam obecności osób, które w trudnych chwilach wypowiedzą „Riddiculos!” Pełny tekst wpisu znajdziecie w komentarzu poniżej.
Weszliśmy do kliniki na rezonans a wyszliśmy ze skrzynką pomarańczy, mandarynek, avocado i innych cytrusów prosto z Sycylii. Można? Można jeśli na korytarzu onkologii spotkasz Stowarzyszenie Koliber! Danuta dzięki!