rysowała
Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą"
KRS OOOOO37904,
cel szczegółowy: 33202 Zając Renata
Sprawdź nas:
- Tutto bene. Nie ma żadnych zmian w porównaniu do wcześniejszego TK. Nawet bez patrzenia na obrazowanie, tylko widząc Renię, wiedziałem, że jest dobrze - relacjonuje profesor Vissocchi.
- Poproszę, aby Renia przeszła się przez pokój.
I Renata przechodzi.
- A teraz poproszę - nie wiem, czy się zgodzi - żeby córka stanęła przy drzwiach najpierw przodem, potem bokiem, chciałbym jej zrobić zdjęcie.
I Renata staje w odpowiednim miejscu i pozycji do zdjęcia.
- I jeszcze poproszę - nie chciałbym niszczyć tej przyjemnej atmosfery - o ściągnięcie czapki, gdyż na zdjęciu zaburza obraz.
I Renata (choć z dezaprobatą) daje się sfotografować bez nakrycia głowy.
Potem następuje szereg badan neurologicznych, podczas których po każdym pytaniu, czy czuje tak samo po obu stronach, za każdym razem pada treściwa odpowiedź Renaty: "Tak".
- A czy mógłbym na koniec poprosić jeszcze o nasze wspólne selfie? - w profesorskim głosie wyraźnie pobrzmiewa nuta zatrwożenia...
I Renata pozwala się poprowadzić do czwartego zdjęcia, czego nie udaje się nam nigdy osiągnąć w przeciągu 10 minut. Widać profesor ma jakieś szczególne względy w tej materii.
Po wizycie Marta odwraca się do Renaty i konspiracyjnym szeptem mówi:
- A jednak chyba profesor się ciebie trochę boi.
A od siebie dodam: jeśli lęk, obawa o dobre samopoczucie pacjenta sprawia, że lekarz stara się utrzymać dobrą atmosferę i nawiązuje kontakt (nawet z dzieckiem, które posługuje się zupełnie innym językiem), to niech się boi.
Wszyscy powinniśmy się czasem lękać o to, by nie zepsuć dobrych relacji.