rysowała
Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą"
KRS OOOOO37904,
cel szczegółowy: 33202 Zając Renata
Sprawdź nas:
- Mamo, a gdzie Artur? - pyta Truj zaskoczona nieobecnością brata i wyraźną ciszą w domu.
- Pojechał robić zdjęcia zorzy.
- Ja też chciałam pojechać!
- Truju, obawiam się, że on może nic nie zobaczyć. Ta zorza nie jest tak wyraźna jak w Skandynawii - staram się, aby moje tłumaczenie było wiarygodne, bo mina Renaty oscyluje między "rozpłaczę się" a "foch totalny" - jedna i druga ma swoje zakończenie: " wsiądź do samochodu i zabierz mnie tam".
Po godzinie względnego spokoju pada z ust najmilszej z córek zapewnienie, że i tak chciałaby zobaczyć prawdziwą zorzę polarną.
- To najlepiej w Finlandii lub Norwegii - mówię.
- Tak, jedzmy tam!
- I jeszcze można psim zaprzęgiem, i do miasteczka świętego Mikołaja lub zobaczyć fiordy - podkręcam atmosferę, choć marzę tylko w zestawie z sauną.
- Tatusiu, tatusiu, tak chciałabym pojechać! - Trutka zaczyna rytuał wymuszania.
- W twoich ustach słyszę słowa mamy - orzeka Pan Małż i nie daje się przekonać, że pomysł oglądania świetlnego spektaklu jest autorstwa jego córeczki.
Podczas przygotowań do snu daję wyraz swojej dezaprobaty w tym temacie:
- Reniu, teraz tato twierdzi, że namawiałam cię na wyjazd do Norwegii, a przecież to twój pomysł.
- No bo mój.
- To czemu nie wyjaśniłaś tego tacie?
- Tato nie musi wszystkiego wiedzieć - Truj wypala bez skrępowania a mi brakuje słów.
Po zastrzyku z hormonem wzrostu oburzona Renata odwraca się do ojca swego rodzonego i pyta:
- A czemu dwa razy? - Chodziło o podwójne wkucie igły (dziś widocznie zabieg był sponsorowany przez NFZ).
- Bo nie nakręciłem aplikatora - kaja się Tomek. - Przepraszam. Pierwszy raz mi się tak zdarzyło.
- I ostatni - z ust Renaty wyraźnie wionie grozą. - No, teraz to na pewno pojedziemy na te zorzę i psie zaprzęgi.
Kurtyna.